Rada małpa, że się śmieli,

Kiedy mogła udać człeka,

Widząc panią raz w kąpieli,

Wlazła pod stół – cicho czeka.

Pani wyszła, drzwi zamknęła;

Małpa figlarz – nuż do dzieła!

Wziąwszy pański czepek ranny,

Prześcieradło

i zwierciadło –

Szust do wanny!

Dalej kurki kręcić żwawo!

W lewo, w prawo,

Z dołu, z góry,

Aż się ukrop puścił z rury.

Ciepło – miło – niebo – raj!

Małpa myśli: „W to mi graj!”

Hejże! Kozły, nurki, zwroty,

Figle, psoty,

Aż się wody pod nią mącą!

Ale ciepła coś za wiele…

Trochę nadto… Ba, gorąco!…

Fraszka! Małpa nie cielę,

Sobie poradzi:

Skąd ukrop ciecze,

Tam palec wsadzi.

„Aj, gwałtu! Piecze!”

Nie ma co czekać,

Trzeba uciekać!

Małpa w nogi,

Ukrop za nią – tuż, tuż w tropy,

Aż pod progi.

To nie żarty – parzy stopy…

Dalej w okno!… Brzęk! – Uciekła!

Że tylko palce popiekła,

Nader szczęśliwa.

Tak to zwykle małpom bywa.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *