Mówią ludzie, że przed laty

Cygan wszedł do wiejskiej chaty,

Skłonił się babie u progu

I powitawszy ją w Bogu

Prosił, by tak dobrą była

I przy ogniu pozwoliła

Z gwoździa zgotować wieczerzę –

I gwóźdź długi w rękę bierze.

Z gwoździa zgotować wieczerzę!

To potrawa całkiem nową!

Baba trochę wstrząsła głową,

Ale baba jest ciekawa,

Co to będzie za przyprawa;

W garnek zatem wody wlewa

I do ognia kładzie drzewa.

Cygan włożył gwóźdź powoli

I garsteczkę prosi soli.

– Hej, mamuniu – do niej rzecze –

Łyżka masła by się zdała.

– Niecierpliwość babę piecze,

Łyżkę masła w garnek wkłada;

Potem Cygan jej powiada:

– Hej, mamusiu, czy tam w chacie

Krup garsteczki wy nie macie? –

A baba już niecierpliwa,

Końca, końca tylko chciwa,

Garścią krupy w garnek wkłada.

Cygan wtenczas czas swój zgadł,

Gwóźdź wydobył, kaszę zjadł.

Potem baba przysięgała,

Niezachwiana w swojej wierze,

Że na swe oczy widziała,

Jak z gwoździa zrobił wieczerzę.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *