Pan kotek był chory i leżał w łóżeczku,

I przyszedł pan doktor: Jak się masz, koteczku?

— Źle bardzo… — i łapkę wyciągnął do niego.

Wziął za puls pan doktor poważnie chorego,

I dziwy mu prawi: — Zanadto się jadło,

Co gorsza, nie myszki, lecz szynki i sadło;

Źle bardzo… gorączka! źle bardzo, koteczku!

Oj! długo ty, długo poleżysz w łóżeczku,

I nic jeść nie będziesz, kleiczek i basta:

Broń Boże kiełbaski, słoninki lub ciasta!

— A myszki nie można? — zapyta koteczek —

Lub z ptaszka małego choć z parę udeczek?

— Broń Boże! Pijawki i dieta ścisła!

Od tego pomyślność w leczeniu zawisła.

I leżał koteczek; kiełbaski i kiszki

Nietknięte, z daleka pachniały mu myszki.

Patrzcie, jak złe łakomstwo! Kotek przebrał miarę;

Musiał więc nieboraczek srogą ponieść karę.

Tak się i z wami dziateczki stać może;

Od łakomstwa strzeż was Boże! 

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *