Paweł i Gaweł w jednym stali domu,

Paweł na górze, a Gaweł na dole;

Paweł, spokojny, nie wadził nikomu,

Gaweł najdziksze wymyślał swawole. 

Ciągle polował po swoim pokoju:

To pies, to zając – między stoły, stołki

Gonił, uciekał, wywracał koziołki,

Strzelał i trąbił, i krzyczał do znoju.

Znosił to Paweł, nareszcie nie może;

Schodzi do Gawła i prosi w pokorze:

„Zmiłuj się waćpan, poluj ciszej nieco,

Bo mi na górze szyby z okien lecą”.

A na to Gaweł: „Wolnoć, Tomku,

W swoim domku”.

Cóż było mówić? Paweł ani pisnął,

Wrócił do siebie i czapkę nacisnął.

Nazajutrz Gaweł jeszcze smacznie chrapie,

A tu z powały coś mu na nos kapie.

Zerwał się z łóżka i pędzi na górę.

Stuk! Puk! – Zamknięto. Spogląda przez dziurę

I widzi… Cóż tam? Cały pokój w wodzie,

A Paweł z wędką siedzi na komodzie.

„Co waćpan robisz?” „Ryby sobie łowię”.

„Ależ, mospanie, mnie kapie po głowie!”

A Paweł na to: „Wolnoć, Tomku

W swoim domku”.

Z tej to powiastki morał w tym sposobie:

Jak ty komu, tak on tobie.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *