W pewnym lesie mieszkało dwoje młodych przyjaciół – myszka i słowik. Spędzali oni ze sobą bardzo dużo czasu, przechadzając się wspólnie po leśnych gęstwinach, odpoczywając nad brzegiem strumyka i zajadając się leśnymi jagodami. Lubili także zabawy w rzucanie kamyczkami do celu i berka. Najbardziej łączyła ich jednak wspólna pasja, którą była muzyka i śpiew. Słowik, naturalnie obdarzony pięknym głosem, wyśpiewywał nieustannie najpiękniejsze melodie, wprawiające w zachwyt nie tylko swoją drogą przyjaciółkę – myszkę, ale także i innych mieszkańców lasu, którzy wśród owacji przyjmowali kolejne jego popisy. Myszka natomiast, mimo że kochała śpiew, wydawała z siebie przede wszystkim piszczące dźwięki, rzadko trafiając w odpowiednią nutę i niemiłosiernie fałszując. Jak nie trudno się domyślić, nie wywoływało to zachwytu wśród słuchających jej nieudolnych treli mieszkańców lasu. Ponieważ jednak myszka zawsze śpiewała na zmianę w duecie ze swoim utalentowanym przyjacielem – słowikiem, słuchacze starali się ją akceptować i nie krytykować, aby nie wzniecać gniewu u słowika, który stał za swoją przyjaciółką zawsze murem.
Czas mijał. Myszka i słowik powoli dorastali. W końcu nadszedł dzień, aby opuścić rodzinny dom i wyruszyć w świat. Aby było raźniej, przyjaciele zdecydowali, że zrobią to razem, tego samego dnia. Serdecznie pożegnali rodziców, zapakowali podróżne torby i opuścili swój las. Oboje postanowili, że pragną spróbować życia w mieście. Zaledwie kilka wiosek od ich rodzinnego lasu leżało miasteczko, którego nazwa bardzo spodobała się kochającym muzykę przyjaciołom. Było to Nutkowo. Nie miało ono zbyt wiele wspólnego z pięknym, spokojnym lasem, w którym młodzi się wychowali, ale oboje czuli, że Nutkowo pozwoli im na spełnianie swoich muzycznych marzeń. W ten oto sposób przyjaciele znaleźli się w miasteczku.
Talent słowika został zauważony bardzo szybko. Zaledwie po kilku dniach od przybycia do Nutkowa, słowik otrzymał propozycję występów w lokalnej operze. Jego sława rozprzestrzeniała się błyskawicznie, przyciągając na kolejne koncerty tłumy zachwyconych słuchaczy. Słowik szybko zdobył fortunę i zamieszkał w luksusowej dziupli w samym centrum Nutkowa.
Myszka natomiast pukała do różnych miejsc przez wiele dni, szukając pracy. Niestety nikt nie chciał jej zatrudnić, co bardzo ją smuciło. W końcu dostała propozycję posady w teatrze muzycznym. Nie miała jednak być śpiewaczką. Poszukiwano sprzątaczki. Myszka z początku się zasmuciła, ale przystała na propozycję, bo zabrane z domu oszczędności bardzo szybko jej się kurczyły. Myszka znalazła skromną norkę na obrzeżach Nutkowa i w niej zamieszkała.
Mijały kolejne dni. Przyjaciele spotykali się coraz rzadziej. Zabiegany słowik zajęty był koncertowaniem, a także rozdawaniem autografów, udzielaniem wywiadów i spędzaniem czasu na kolejnych, luksusowych przyjęciach, na które często go zapraszano. Myszka także była bardzo zapracowana. Codziennie wiele godzin spędzała na sprzątaniu teatru. I choć z początku liczni ją wyśmiewali, szybko zyskiwała sobie sympatię innych pracowników. Była bowiem pracowita, uczynna i dobrze wychowana. W końcu zaprzyjaźniła się ze znaną w teatrze śpiewaczką, którą była podeszła już w latach papużka. Papużka postanowiła pomóc myszce i chętnie wieczorami udzielała jej lekcji śpiewu. Myszka zatem za dnia zajmowała się sprzątaniem, a wieczory spędzała na śpiewaniu pod czujnym okiem swojej doświadczonej nauczycielki.
– Po co ci tracić piękne wieczory na jakąś naukę? – przekonywał myszkę słowik na jednym ze spotkań. – Przecież świat jest taki ciekawy! Lepiej spędzać czas na dobrej zabawie!
Myszka była jednak nieugięta. Czuła, że dobrze robi i wciąż konsekwentnie ćwiczyła. Ze słowikiem rozumieli się coraz mniej, a ich drogi rozchodziły się coraz bardziej.
Pewnego, pięknego dnia, myszka jak zwykle sprzątała po jednym z teatralnych występów. Wzięła w łapki miotłę i radośnie nucąc pod nosem, ochoczo zabrała się do pracy.
– Tralala – la – la. Lili – li – lo – lo! – wyśpiewywała wesoło.
– Co to jest?! Co to jest?! – nagle usłyszała czyjś przejęty głos.
Po krótkiej chwili jej oczom ukazał się dyrektor teatru – borsuk.
– Czy to ty śpiewałaś? – zapytał widząc myszkę. Był wyraźnie zaskoczony.
– Tak. Przepraszam, to się już więcej nie powtórzy. – odpowiedziała zakłopotana myszka.
– Ależ nie! – zaprotestował borsuk. – To jest, to jest… – nie mógł znaleźć w głowie słów. -…niebywałe, piękne, cudowne! – zachwycał się. – Zaśpiewaj proszę coś więcej!
I myszka zaczęła śpiewać kolejne melodie. Borsuk słuchał jej z uwagą, a po chwili wokół myszki zgromadziło się potężne grono słuchaczy. Kiedy ta skończyła, rozległy się gromkie owacje:
– Brawo!!! BRAWO!!!! Bis!!! – krzyczeli pracownicy teatru.
– Tak, macie rację. Będzie bis! – odezwał się dyrektor. – Za tydzień twój pierwszy występ. – zwrócił się do myszki. – To koniec twojej pracy jako sprzątaczki. Od jutra obejmujesz posadę śpiewaczki!
Myszka aż popłakała się ze szczęścia. Szybko jednak zebrała się w sobie i podwoiła swoje wysiłki. Zamiast sprzątać, teraz całymi dniami ćwiczyła śpiew.
– Trututu..! Lalala..! Aaaaa..! – z mieszkania myszki co chwilę dochodziły dźwięki o różnych tonach, a cierpliwa papuga godzinami słuchała tych popisów, dając myszce co chwilę cenne uwagi.
W końcu nadszedł dzień występu. Skromna myszka stanęła na scenie i zaśpiewała swój pierwszy koncert. Nie był on jednak wielkim sukcesem. Publiczności przybyło bardzo mało. Afisz reklamujący występ skromnej myszki – śpiewaczki nie przyciągnął niestety tłumów. Ci jednak, którzy przybyli, byli oczarowani koncertem. Dlatego też borsuk postanowił dać myszce kolejną szansę. I w ten oto sposób, z koncertu na koncert, powoli, ale konsekwentnie, sława myszki – śpiewaczki się rozszerzała. Aż w końcu nadszedł dzień, że bilety na jej koncert wyprzedały się w kilka chwil. Myszka śpiewała pięknie. Do tego biła od niej niezwykła skromność. Pracowitość i upór młodej śpiewaczki wydawały coraz piękniejsze owoce. Coraz więcej osób było także zaciekawionych niezwykłą historią wytrwałej sprzątaczki, która nagle zaczęła pięknie śpiewać.
– Jak to się stało?! Jak do tego doszło?! – pytali zaciekawieni ludzie i z entuzjazmem słuchali kolejnych koncertów myszki.
Tymczasem słowik zaczął mieć kłopoty. Wystawne życie, które prowadził, kosztowało go ciągle więcej i więcej. Do tego śpiewał z miesiąca na miesiąc mniej, gdyż zaczął chrypieć i coraz częściej miał problemy z głosem. Co gorsze, jego koncerty były powtarzalne, nudne, nie prezentował on niczego nowego i nie pokazywał kolejnych umiejętności. W końcu z powodu braku zainteresowania słuchaczy, przestał śpiewać zupełnie. Musiał zrezygnować ze swojego luksusowego mieszkania w dziupli i wystawnych przyjęć. Wreszcie zdecydował się powrócić do lasu, w którym znowu zaczął wieść życie skromnego słowika, od czasu do czasu jedynie umilając swoim śpiewem życie mieszkającym w lesie zwierzętom.